poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Kolejna obserwacja

Witam ponownie czytelników!

Dzisiejszy post będzie krótkim postem, ze względu na porę dnia.

Jeżdżąc moim starym wysłużonym jednośladem, zaobserwowałem bardzo ciekawe zjawisko. Zaczynając swoją przygodę na dwóch kółkach spodziewałem się spotykać dużą ilość młodych fanatyków jazdy rowerem, ale ku mojemu zdziwieniu wiele osób które spotykam na swoich trasach jest w wieku moich rodziców ( gdzieś pomiędzy 50 a 65 rokiem życia ). Muszę się przyznać że bardzo podoba mi się sposób w jaki się organizują. Rzadko można spotkać ich podróżujących samotnie, zazwyczaj jeżdżą oni w grupach, liczących po kilka osób. Podczas jazdy często komunikują się ze sobą, żartują, śmieją się i widać u nich zadowolenie z tego co robią. Jadą swoim tempem, nie przemęczając się, ale za to obserwują otaczającą ich przyrodę. Na bagażnikach często mają przymocowane, wypełnione sakwy, więc podejrzewam że ich wycieczki do najkrótszych nie należą. Może udają się na pikniki za miasto w gronie najbliższych przyjaciół, a może po prostu wyruszają w nieznane dla lepszego samopoczucia. Dla jakichkolwiek powodów wyjeżdżają na drogę, należą im się gromkie brawa, za odwagę, za determinację i za chęć obcowania z dziką przyrodą.

Inną rzeczą która mi się bardzo podoba u cyklistów, tym razem niezależnie od wieku, jest pogoda ducha, uśmiech na twarzy. Często jeżdżąc w odludnych miejscach, spotykając drugiego rowerzystę, pozdrawiamy się nawzajem. Niby taki zwykły gest, a jednak potrafi poprawić samopoczucie. No ale też nie ma się co dziwić, w końcu, w nas cyklistach pompują endorfiny, hormony szczęścia i oby było ich w nas jak najwięcej.

Na tym akapicie kończę swój dzisiejszy wpis.

Szerokości, pięknych ścieżek rowerowych i więcej uprzejmości ze strony kierowców.

Trzymajcie się ramy i pompujcie te endorfiny :)

czwartek, 14 sierpnia 2014

Kaski, Kaski i jeszcze raz...

Witam wszystkich ponownie!

Dzisiaj trochę o tematyce bezpieczeństwa. Jeżdżąc rowerem zauważyłem pewne zależności, występujące wśród rowerzystów. A dotyczą one kwestii kasków. Jak każdy zapewne sam zauważył, wielbicieli dwóch kółek możemy podzielić na tych co mają je na głowie podczas jazdy oraz na tych co ich nie mają. Ja sam osobiście zaliczam się do tej pierwszej kategorii. Nie wyobrażam sobie wyjazdu na rower bez kasku. Nie ubieram go dla szpanu, tylko dla własnego bezpieczeństwa. Powiem to jeszcze inaczej, ufam własnym umiejętnością jeździeckim, ale nie ufam innym użytkownikom dróg, dlatego zawsze mam go na głowie. W razie niefortunnego wypadku wolę przeżyć niż zginąć, albo na całe życie zostać warzywem. Także tym co noszą kaski szczerze gratuluję :D a tych co myślą że kaski ubiera się tylko dla szpanu, albo że są stworzone tylko dla cieniasów, zachęcam do ponownego przemyślenia powyższych słów.
Pamiętam kiedyś pewną zabawną sytuację, przejeżdżałem obok rodziny z dwójką dzieci. Rodzice widząc mnie, zatrzymali się, wytrzeszczyli oczy jakby zobaczyli kosmitę, po czym stwierdzili jednogłośnie "Szpaner". Za to dzieciaki pokiwały mi, na co odpowiedziałem tym samym, a one z radości aż podskakiwały. Ich uwagę przykuł mój czarny kask i dziwiły się co to jest, dopytując się rodziców. Niestety nie zdążyłem usłyszeć ich odpowiedzi, ale miałem chęć zawrócić i przywitać się z nimi, oznajmić im że nie jestem szpanerem tylko dbam o swoje bezpieczeństwo. Ale do nich i tak by to pewnie nie dotarło. Prędzej dzieci zrozumiałyby moje słowa.
Czasami zdarza mi się też widzieć całe rodziny na rowerach, dzieci jadące z przodu, są wzorowo ubrane w kaski, ale już u rodziców jadących z tyłu kasku brak. Jest to dla mnie czysty absurd. Karzecie robić dzieciom coś czego sami nie robicie. Jeżeli nie chcecie założyć ich dla bezpieczeństwa, to zróbcie to chociaż dla dobrego przykładu.
Do uśmiechów i gwizdów przechodniów zdążyłem się już przyzwyczaić. Zawsze odpowiadam im tzw. gestem zwycięstwa (zaciśnięta pięść skierowana ku górze) oraz szerokim uśmiechem. Zazwyczaj to skutkuje, sprawiając że mina delikwenta, zamienia się z radosnej w zakłopotaną.
Nie wiem dlaczego, ale ogół społeczeństwa w Polsce chyba nadal uważa że kaski noszą tylko profesjonalni kolarze. Albo tłumaczą się że oni szybko nie jeżdżą, więc nie potrzebują kasku. Nic bardziej mylnego. Przecież sam upadek ze stojącego roweru i uderzenie głową w twardą nawierzchnię może doprowadzić do trwałych zmian w mózgu.

Chciałbym aby ten wpis był swego rodzaju apelem, skierowanym do rowerowego społeczeństwa. Ludzie noście kaski, pewnego dnia mogą wam uratować życie!!! 
A jak już sami się do nich przekonacie, postarajcie się, przekonać innych.

Życzę miłego wieczoru i "pięknych asfaltowych dróg" ;)

wtorek, 12 sierpnia 2014

Krótko o mnie i o blogu

Witam wszystkich na moim nowym blogu pt. " Rowerem w świat i nie tylko". Dlaczego taki tytuł? Gdyż w moim blogu nie będą poruszane tylko tematy stricte rowerowe, trochę miejsca będę chciał także przeznaczyć na tzw. outdoor (pl. w wolnym tłumaczeniu "poza drzwiami").

Ale na sam początek chciałbym się krótko przedstawić i opowiedzieć trochę o sobie. Nazywam się Chris, z pochodzenia jestem Brytyjczykiem, ale mieszkam już w Polsce około 22 lat. W ostatnich miesiącach zająłem się kilkoma rzeczami które pozwoliły mi inaczej spojrzeć na cały świat który mnie otacza. Pierwszą z nich, była decyzja o zaprzestaniu "nałogowego palenia" i zajęcia się amatorskim kolarstwem, które bardziej zaczyna się przeradzać w turystykę rowerową. Oczywiście nie jest to jeszcze światowa, europejska ani nawet krajowa turystyka, a bardziej regionalna. Pomiędzy treningami lubię przeznaczyć sobie dzień na tzw. zwiedzanie rowerem. Są to zazwyczaj okoliczne wsie, miasta, miasteczka, których piękna, jadąc samochodem, nigdy nie zauważałem. Na decyzję o zaczęciu prowadzenia bloga, wpłynęła moja praca dyplomowa. Podczas jej pisania, dostrzegłem że bardzo lubię pisać oraz dzielić się moją wiedzą i spostrzeżeniami z innymi.

Samym outdoorem zacząłem się interesować już w wieku 13 lat kiedy to po raz pierwszy założyłem mundur harcerski i wyruszyłem na swój pierwszy prawdziwy obóz harcerski. Spodobał mi się strasznie pomysł spania w namiocie i gotowania potraw nad ogniskiem. Obcowanie z dziką przyrodą także mnie fascynowało. Późniejszych latach obcowanie z dziką przyrodą zaczęło przeradzać się w zamiłowanie do wędkarstwa, które uwielbiam i praktykuje do dziś (chociaż ostatnio więcej czasu poświęcam rowerowi, a wędki mają krótką przerwę, ale nie na długo).

Bycie poza domem, poznawanie świata, kultur, ludzi zawsze mnie fascynowało i będzie fascynować. Dlatego chcę aby ten blog był zarówno kulturowym, społecznym, jak i przyrodniczo turystycznym  połączeniem. Czasami będę pisał o swoich treningach kolarskich, a z kolei innym razem mogę skomponować post o tym co zobaczyłem jadąc rowerem (niektóre opowiadania będą przerywane fotografiami z tras). Kiedy indziej mogę napisać krótką notkę o tym jak spędziłem dzień nad rzeką lub jeziorem łowiąc ryby. Także czytelnik, nigdy nie będzie do końca wiedział o czym będzie mój kolejny post.

Na tym tak naprawdę będę chciał zakończyć swój pierwszy w życiu blogowy wpis. Postaram się także aby w najbliższym czasie tło bloga było bardziej związane z tematyką. Wybaczcie mi, jest to mój pierwszy w życiu blog.

Pozdrawiam

Chris.